Żywa Woda

Willow Creek | 16 lutego 2021


W miniony weekend Albert Tate wygłosił inspirujące przesłanie o tym, jak wyjść ze strefy komfortu i nieść nadzieję Jezusa tym, którzy jej potrzebują. Albert posłużył się analogią do solniczki i pokazał, jak my, chrześcijanie, mamy tendencję do życia w jej wnętrzu. Ludzie poza solniczką jednak pragną tego, co mamy, i musimy pozwolić sobie, jak powiedział Albert, być „solą dla kogoś, kto jej rozpaczliwie potrzebuje”.

 

Dla przykładu, Albert otworzył Biblię na Ewangelii Jana 4. Jezus był Żydem, a Żydzi i Samarytanie nie dogadywali się ze sobą, do tego stopnia, że ​​Żydzi często chodzili po Samarii, zamiast przez nią przechodzić. Jednak Jezus jest Jezusem, więc co zrobił? Przeszedł przez Samarię i kiedy poczuł pragnienie, podszedł do Samarytanki przy studni i poprosił o wodę. Rozmawiali, a podczas rozmowy Jezus ujawnił, jak wiele wie o kobiecie i jej przeszłości. Powiedział, że jest Zbawicielem, na którego czekała. Życie kobiety miało się zmienić na zawsze.

 

Jezus przekroczył granicę, której inni nie przekroczyli. Podszedł do kogoś, kto potrzebował tego, co On miał, i podzielił się z nim swoim czasem, swoją historią i swoim współczuciem. Dzielił się bez względu na płeć, rasę, religię, poglądy polityczne czy przeszłość tej osoby.

 

Jest tak wiele do omówienia w tej historii, ale nic z tego nie wydarzyłoby się, gdyby Jezus nie poszedł . Gdyby pozostał poza Samarią, gdyby zdecydował się dotrzeć tylko do pewnego rodzaju ludzi lub gdyby czekał, aż ludzie przyjdą do Niego, Samarytanka i niezliczona liczba innych osób nie otrzymaliby tego, czego tak rozpaczliwie potrzebowali.

 

Jezus nie postrzegał ludzi tak, jak postrzega ich świat, ponieważ wiedział, że każdy bez względu na to, kim jest Go potrzebuje.

 

A co z nami? Którzy ludzie, których znamy, potrzebują Jezusa i dokąd powinniśmy pójść? Kościół to miejsce, w którym się przygotowujemy i ubieramy, ale nie tam powinniśmy przebywać. Musimy wyjść do ludzi.

 

Kiedy wyjeżdżałem z parkingu przy kościele, zobaczyłem kiedyś znak z napisem: „Wkraczamy na pole misyjne”. Aby głosić innym dobrą nowinę o Jezusie, nie możemy się zatrzymywać; musimy iść , ale dokąd?

 

Każdy z nas został stworzony inaczej. Wszyscy jesteśmy na różnych etapach życia. Wszyscy mamy inne spotkania, sprawy do załatwienia i hobby, a jako chrześcijanie, to właśnie czyni nas tak dynamicznymi! Nie dotrzesz do siedmiu miliardów ludzi na świecie sam, ale pomyśl o sobie: kiedy chodzi o dotarcie do innych, z kim wchodzisz w interakcje? Z kim możesz nawiązać relację? Kogo widzisz, znasz i kochasz?

 

Jeśli jesteś rodzicem, co z innymi rodzicami na imprezach sportowych twojego dziecka? Jeśli dojeżdżasz do pracy, co z osobą, którą widujesz codziennie w pociągu? Jeśli jesteś studentem, co z dziećmi, które zawsze siedzą same? Każdy z nas ma wyjątkowe możliwości, których inni nie mają, dzień po dniu. Zaprzyjaźnij się z nimi. Pozwól ludziom doświadczyć miłości Jezusa przez ciebie, niezależnie od tego, kim są i jak wyglądają. Niech zobaczą twoją nadzieję, twój pokój i twoje współczucie. Niech zobaczą Jezusa. 

 

Po tym, jak Samarytanka odeszła od Jezusa, poszła i opowiedziała innym, że spotkała Mesjasza. Biblia mówi: „Wielu Samarytan z owego miasta uwierzyło w Niego dzięki słowu kobiety” (J 4,39). Kiedy dzielisz się Jezusem z kimś, z kim ta osoba mogłaby pójść i podzielić się tym? Relacje mogą być nieskończone.

 

Nie jesteśmy powołani, by siedzieć w solniczce; jesteśmy powołani, by iść i rozdawać to, co mamy. 



[addtoany-custom btntext="Udostępnij ten post"] Powrót do bloga