Kiedy są starzy
Laurie Buffo, wolontariuszka, pisarka, South Barrington | 27 lutego 2025 r.

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, przepasywałeś się sam i chodziłeś, dokąd chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię przepasie i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. Jezus powiedział to, aby wskazać na rodzaj śmierci, przez którą Piotr uwielbi Boga. Potem rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”. Piotr obrócił się i zobaczył, że uczeń, którego Jezus miłował, idzie za nimi. (To był ten, który oparł się plecami o Jezusa podczas wieczerzy i powiedział: „Panie, kto Cię zdradzi?”). Kiedy Piotr Go ujrzał, zapytał: „Panie, a co z Nim?”. Jezus odpowiedział: „Jeśli chcę, aby On pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty pójdź za Mną”.
J 21,18-22
W tym tygodniu świętujemy godność każdego etapu życia. Jednak wraz z upływem dekad, fizyczne starzenie się często wydaje mi się niegodne. Przy okazji, moja mama dała mi wgląd w proces starzenia się. Kiedy skończyłam osiemnaście lat, ostrzegła mnie, że mój metabolizm się zmieni i będę musiała uważać na to, co jem. Kiedy skończyłam pięćdziesiąt lat, powiedziała mi, że wkrótce bieganie (moja ulubiona forma ćwiczeń) stanie się zbyt bolesne. Miała rację w obu przypadkach, a ja żartobliwie powiedziałam jej, żeby przestała mi to powtarzać.
Większość z nas nie wie, jak umrze, ale Piotr wiedział, ponieważ Jezus mu to objawił. Podobnie jak Jezus, Piotr miał zostać ukrzyżowany (Ewangelia według św. Jana 21,18-19). Jezus przeciwstawił niezależność młodości bezradności, której Piotr doświadczył na starość i w więzieniu. To sformułowanie przywodzi mi na myśl moją matkę. Pięć lat temu zdiagnozowano u niej demencję. Kiedy stało się jasne, że mama nie może już żyć sama, moja siostra i ja byłyśmy tymi, które „poprowadziły ją tam, gdzie nie chciała iść”. Zabrałyśmy ją z domu, który kochała, poświęcając godność wynikającą z niezależności.
Demencja powoli odbiera mi mamę. Przebłyski kobiety, którą znałam, pojawiają się rzadziej, ale wierzę, że ona wciąż tam jest, gdzieś, gdzie tylko Bóg może dotrzeć. Ponieważ demencja jest dziedziczna w mojej rodzinie, nie mogę przestać się zastanawiać, czy to właśnie taka śmierć mnie czeka. Ta myśl motywuje mnie do polegania na tym, czego czas nigdy nie zdoła ukraść – na godności bycia ukochanym uczniem Jezusa.
Chcę myśleć jak Jan, autor dzisiejszego fragmentu. Zamiast pisać w pierwszej osobie, opisał siebie jako „ucznia, którego Jezus miłował”. Wydawało mi się to aroganckie, dopóki nie uświadomiłem sobie, że to określenie odnosi się do wszystkich naśladowców Jezusa. Każdy z nas jest uczniem, którego Jezus kocha. Jan przypomniał również wszystkim, że to on oparł się o Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Wyobraź sobie, że opierasz się o Jezusa tak jak Jan. Właśnie takiego poziomu intymności pragnę.
Im bardziej proces starzenia mnie pokory uczy, tym bardziej rozumiem godność i konieczność polegania na Jezusie. To, że moc Boża doskonali się w słabości, jest prawdziwe (2 Koryntian 12:9-10). Zmieniło się również moje postrzeganie czasu. Kiedy byłem młody, nieustannie pragnąłem żyć w lepszych czasach. Teraz częściej postrzegam czas jako cenny. Często wspominam z czułością. Kiedy to robię, jest wiele dowodów na to, że jestem „uczniem, którego Jezus kocha”.
Następne kroki
Dzisiejszy fragment jest bogaty. Dotyka kwestii starzenia się, bezradności, śmierci, misji, uczniostwa, miłości, tożsamości i porównywania. Przeczytaj go powoli kilka razy, wyobrażając sobie tę scenę. Co ci się szczególnie rzuca w oczy? Jak możesz to odnieść do swojego życia?