Wspólna ludzkość
Lindsey Zarob, menedżer ds. treści, Central Ministries | 3 grudnia 2024 r.

W waszych wzajemnych relacjach miejcie to samo nastawienie, co Chrystus Jezus: On, będąc w naturze Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy naturę sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej!
List do Filipian 2:5-8
To był chaotyczny poranek, wszyscy gorączkowo szykowaliśmy się do wyjścia – spakować lunch, spakować plecaki, zebrać dokumenty z pracy, a zegar tykał coraz głośniej z każdą sekundą. Najstarszy i najmłodszy krzątali się wokół szuflady zamrażarki, szukając wkładów z lodem. Najmłodszy odsuwał mrożone warzywa, a najstarszy wykrzykiwał polecenia, nakazując szybsze poszukiwania. Przez cały czas duży pojemnik z mrożonkami stał niepewnie na krawędzi drzwi zamrażarki. Aż… BUM! Upadł na podłogę z głośnym hukiem, prosto na duży palec u nogi mojego najstarszego dziecka.
Odwróciłam się do niego i, znając już odpowiedź, zapytałam: „Trafiło cię w palec, prawda?”. Przez zaciśnięte zęby udało mu się wykrztusić: „Tak”.
„Bardzo mi przykro, kolego. To najgorsze”. Zrobiłem pauzę, dobrze znając ten rodzaj bólu. „Pomasuj go i pamiętaj, żeby nim poruszać. To pomaga”. Ale czy pomaga? – pomyślałem.
Nie musiałam tłumaczyć, dlaczego rozumiałam ból, jaki odczuwałam, gdy coś uderzyło mnie w palec u nogi. Miałam już sporo podobnych wypadków. Kłujące, pulsujące uczucie, gdy coś ciężkiego spadło idealnie na jedną z najmniejszych części ciała, było niezapomniane. To ból, który rozbrzmiewa w ciele długo po incydencie. Ale to wspólne doświadczenie, ta sama świadomość sprawiła, że moje słowa miały znaczenie. Mogłam powiedzieć: „Wiem”, bo naprawdę wiem.
I czyż nie na tym polega siła człowieczeństwa? Na dobre i na złe, nasz ból łączy nas ze sobą. To empatia płynąca ze wspólnego doświadczenia. W tamtej chwili w pełni zrozumiałam dyskomfort mojego dziecka, bo sama tam byłam.
I tak samo jest z Jezusem. Nie jest On jakąś eteryczną istotą, która patrzy na nasze cierpienie z odległej, boskiej perspektywy – On sam je przeżył. Jako Bóg i człowiek, wie, co to znaczy odczuwać ostre ukłucie bólu, samotność straty, wyczerpanie walką. Przeszedł przez chaos tego świata, całkowicie zanurzony w ludzkim doświadczeniu. Więc kiedy wołamy, On wie – żaden ból, żadna radość, żadne doświadczenie nie jest Mu obce.
To był mały palec u nogi, drobny incydent w ogólnym rozrachunku, ale przypomniał mi, że skoro ja, jako matka z wadami, potrafiłam zrozumieć ból mojego dziecka, to o ileż bardziej doskonały Zbawiciel, który „stawszy się podobnym do ludzi, a stawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej!”?
Następne kroki
Poświęć chwilę na powolne przeczytanie dzisiejszego fragmentu Pisma Świętego. Czytając go, zadaj sobie pytanie: co dla ciebie oznacza to, że Jezus został stworzony na podobieństwo człowieka? Jak to wpływa na twoje postrzeganie siebie i otaczających cię ludzi?