Triumfalny ból
Willow Creek | 9 czerwca 2021
W Księdze Rodzaju czytamy: „Wy zamierzaliście wyrządzić mi krzywdę, ale Bóg obrócił to w dobro, aby sprawić, że to, co się teraz dzieje, będzie spełnione” (Rdz 50,20). Wszyscy doznajemy zranień w tym życiu: zbyt wcześnie tracimy członków rodziny, katastrofy finansowe wyłaniają się z ciemności, plany życiowe, do których dążyliśmy, rozpadają się, a kiedy z trudem udaje nam się zachować optymizm w obliczu tego wszystkiego – ufając wielkiemu planowi Boga dla naszego życia – wydaje się, że coraz więcej krzywd przechyla szalę w przeciwnym kierunku. Ale jakże wymowne jest przypomnienie z Księgi Rodzaju: to, co dla nas wygląda jak mur, może być drzwiami dla Boga.
W 2014 roku Bóg otworzył drzwi dla Grace. Ona i jej dwójka dzieci właśnie przeprowadzili się na północno-zachodnie przedmieścia Chicago, trzy i pół roku po rozwodzie. Została samotną matką z mnóstwem pytań i niewielkimi zasobami. Jak mogła iść dalej? Co pomyślą o niej inni? Jak miała odnieść sukces jako pracująca mama z dziećmi? Co się stało z tym, jak wyobrażała sobie swoje życie?
Grace zaczęła uczęszczać do Willow South Barrington ze swoimi dziećmi i włączyła się w społeczność; Bóg umieścił ją w tej samej sekcji co Annę Marię, dyrektorkę małej grupy Willow. Społeczność, która wyrosła z osób, które siedziały w tej samej sekcji w kościele, organizowała mnóstwo spotkań poza nabożeństwami i ku zaskoczeniu Grace spotykała coraz więcej samotnych matek, takich jak ona . Rozmawiając z tymi samotnymi matkami, Grace poczuła szarpnięcie w sercu. Podeszła do Anny Marii i powiedziała: „Ktoś powinien założyć grupę tylko dla samotnych matek”. Grace nie miała pojęcia, jaki plan Bóg dla niej miał.
Grace trudno było pozbierać się i zacząć wszystko od nowa, ale brnęła dalej. Żyła jako samotna matka i radziła sobie z nowymi rutynami i obowiązkami; jednak przez cały ten czas Bóg szeptał jej: „Życie nie kończy się na byciu samotną matką”.
Nie wiedziała, jak to zrobić, ale Grace zaufała Bożemu powołaniu. Skontaktowała się z Anną Marią i powiedziała: „Jestem gotowa powiedzieć „tak” Bożemu szeptowi”. Z pomocą Anny Marii Grace założyła pierwszą małą grupę Willow dla samotnych matek: Brave.
Grupa początkowo była niewielka, co stanowiło ogromne poświęcenie dla Grace, która zamiast odpoczywać w weekendy, gdy dzieci były z ojcem, planowała zajęcia i spotkania w małych grupach, ale wierzyła w Boże powołanie. Wierzyła również, że On sprawi, że zwiędłe kwiaty w jej życiu znów zakwitną.
Z czasem Brave rozrosło się do rozmiarów małej społeczności, jaką jest dzisiaj. Pomagają sobie nawzajem, dzielą się zasobami, oferują wsparcie i modlitwę oraz rozumieją się w sposób, w jaki tylko one potrafią. Co więcej, bycie samotną matką może być koszmarem, jeśli chodzi o planowanie, ale okazują sobie nawzajem mnóstwo życzliwości, spotykając się wtedy, kiedy im najwygodniej, a nawet zapraszają swoje dzieci, by przychodziły i spędzały razem czas, podczas gdy same spotykają się na drugim końcu pokoju.
Dla Grace wysiłek, jaki wkłada, jest tego wart. Mówi: „Jedna z mam z naszej grupy powiedziała kiedyś: »Miałam naprawdę zły dzień, czułam się taka samotna i nie sądziłam, że ktokolwiek wie, przez co przechodzę – przez te wszystkie zmagania i ból – ale potem przypomniałam sobie o kobietach z tej grupy«”. To właśnie Bóg może uczynić poprzez swój lud – wspólnoty wierzących, którzy są dla siebie nawzajem wsparciem, przewodnikami i obecnością.
Nawet w czasie pandemii Brave nadal się rozwijało, zyskując cztery nowe członkinie. Założyli dodatkową grupę, aby zarządzać liczebnością grupy, dzięki czemu każda kobieta może być częścią intymnej relacji.
Zapytana, dlaczego Grace wciąż poświęca się, by przewodzić małej grupie Brave, przypomniała sobie pewną historię. Powiedziała: „W dniu chrztu w Willow, jedna z nowych samotnych matek z naszej małej grupy postanowiła przyjąć chrzest. Podeszłam z nią do przodu sceny, trzymając ją za rękę, ponieważ obie płakałyśmy z powodu ogromu jej decyzji o pójściu za Chrystusem. Pozostałe panie z naszej małej grupy szły tuż za nami. W tym momencie Bóg przypomniał mi, że właśnie do tego mnie powołał – by towarzyszyć samotnym matkom w ich podróży i poznawać Jezusa w głębszy i bardziej osobisty sposób”.