Wolny od hipokryzji

Lindsey Zarob, menedżer ds. treści, Central Ministries | 13 czerwca 2025 r.

Pewien człowiek imieniem Ananiasz wraz ze swoją żoną Safirą również sprzedał posiadłość. Za wiedzą żony zatrzymał część pieniędzy dla siebie, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów.

Wtedy Piotr rzekł: „Ananiaszu, dlaczego szatan tak zawładnął twoim sercem, że okłamałeś Ducha Świętego i zachowałeś sobie część pieniędzy, które otrzymałeś za ziemię? Czyż nie należała ona do ciebie, zanim została sprzedana? A po jej sprzedaniu, czyż nie rozporządzałeś pieniędzmi? Czemuż to uczyniłeś? Nie okłamałeś tylko ludzi, ale i Boga” (
Dzieje Apostolskie 5:1-4)


Dorastając, wyraźnie pamiętam ból i cierpienie, jakie odczuwałem, gdy chrześcijanie mówili jedno, a robili co innego. Hipokryzja rani serce, a moje zraniła głęboko – tak głęboko, że nie chciałem mieć nic wspólnego z kościołem. 

W pewnym momencie studiów rozważałem ponowną próbę wiary – byłem załamany i zagubiony, i wiedziałem, że czegoś mi potrzeba. Bliski przyjaciel zabrał mnie na cotygodniowe spotkanie studentów chrześcijańskich i ku mojemu całkowitemu rozczarowaniu poczułem się, jakbym cofnął się w czasie. Ci studenci nie byli hipokrytami – o ile wiem – ale z pewnością nie byli zbyt gościnni. Moje serce i umysł powróciły do ​​krzywdy wyrządzonej mi w młodości. 

W dzisiejszym fragmencie Ananiasz i Safira byli hipokrytami. Mogli dawać tyle, ile chcieli, ale kłamali co do kwoty. Chcieli uchodzić za hojnych, ale ich serca były egoistyczne. Trudno mi czytać ten fragment, bo szczerze mówiąc, pomimo moich własnych doświadczeń z hipokrytami chrześcijanami, wiem, że nie jestem idealna i regularnie „dopuszczam się aktów hipokryzji” – mam trójkę dzieciaków (moje „małe duchy święte”), które nieustannie mi to uświadamiają. 

Jesteśmy skazani na popełnianie błędów i popełnianie błędów, ale kiedy staramy się żyć w uczciwości, zgodnie z Duchem Świętym, jesteśmy bardziej skłonni być serdecznymi i hojnymi ludźmi, jakimi Bóg nas stworzył. A kiedy żyjemy w ten sposób, możemy dawać, służyć i kochać bez pragnienia czy potrzeby imponowania. 

Co więc skłoniło mnie do powrotu do kościoła i w końcu do bycia tutaj? Gdy miałam niewiele ponad 20 lat, kiedy wiedziałam, że chcę Boga w swoim życiu (ponownie), ale nie kościoła, to otwarte ramiona małej grupy utorowały mi drogę. Ta grupa młodych kobiet w ogóle nie przejmowała się tym, czy jestem ich członkiem, ani tym, czy w ogóle uczestniczę w niedzielnych nabożeństwach. Cieszyły się po prostu, że w niedzielny wieczór przekraczam próg kościoła i od czasu do czasu otwieram Biblię (Biblia była wtedy opcjonalna). Ich pełne miłości, serdeczne i otwarte serca pomogły mi się uzdrowić, a moja wiara wzrosła. 

Następne kroki

To czułe i otwarte ramiona małej grupy pomogły mi wrócić do Kościoła. Czy dołączyłeś do grupy tego lata? Jeśli nie, nadal możesz. Sprawdź katalog grupy i zobacz, dokąd Bóg może cię poprowadzić.

Pamiętajcie, że w tej serii czytamy Dzieje Apostolskie jako Kościół. Zajrzyjcie do planu czytania i dołączcie!