Ożywiająca radość z zaangażowania

Haley Bodine | 17 stycznia 2023


Lubię ćwiczyć. Ćwiczę regularnie od lat. Czuję się lepiej, kiedy ćwiczę. Jestem szczęśliwsza; nie odczuwam już takiego niepokoju; jestem bardziej czujna i rozbudzona, by robić inne rzeczy, które kocham. 

Wiemy, że nasze ciała są stworzone do ruchu. Wiemy, że kiedy nasze ciała przestają się ruszać, nasze mięśnie zaczynają zanikać i obumierać. 

Podobnie nasze dusze zanikają, jeśli nie poruszają się w zgodzie z resztą ciała. Jesteśmy stworzeni do uczestnictwa w ruchu Kościoła Bożego; dawanie siebie – naszego czasu, talentów i energii – jest zdrowe i dobre dla nas i dla wszystkich wokół nas.

Przez kilka lat po tym, jak zostałem naśladowcą Chrystusa, naprawdę stawiałem kolejne kroki z Jezusem. Uczęszczałem na nabożeństwa w weekendy, regularnie czytałem Biblię i modliłem się. Nawet płaciłem dziesięcinę z mojej bardzo skromnej studenckiej pensji. Przemieniałem się od wewnątrz. 

Ale nigdy nie zgłosiłem się do służby w kościele. Słyszałem, jak ludzie w kościele dzielili się możliwościami służby i starałem się unikać kontaktu wzrokowego, wychodząc, żeby nie musieć wymyślać powodów, dla których nie mogę poświęcić swojego czasu, żeby pomóc.

Szczerze mówiąc, nie chodziło o to, że nie miałem czasu; po prostu po prostu nie chciałem tego robić. Nie chciałem poświęcać czasu na poświęcenie się. Nie widziałem, jak mógłbym wnieść wartość do mojego kościoła poprzez służbę i nie widziałem, jak służba miałaby wnieść wartość do mojego życia.

Przewińmy kilka lat do przodu. Byłem studentem i uczęszczałem do kościoła Brentwood w Lynchburgu w Wirginii. Kościół Brentwood nazywałem „domem” i stale i często uczono mnie, abym aktywnie uczestniczył w nabożeństwach, a nie był tylko anonimowym uczestnikiem w niedziele. Nie wynikało to z perspektywy legalizmu czy oczekiwań, ale raczej z miłości i zaproszenia. Ten kościół naprawdę skupiał się na darach i umiejętnościach danych ludziom przez Boga i zachęcał nas do wykorzystania tych umiejętności, aby stać się częścią wielkiej historii, którą Bóg tam pisał. 

Moim następnym krokiem było uwierzenie Bogu: nie byłem tylko dodatkiem do ciała Chrystusa; nie byłem zbędny. I nie zostałem powołany, by wierzyć tylko umysłem, ale całym sobą, że Jezus jest drogą, a Jego Kościół nadzieją świata. Zostałem zaproszony, by być ściśle wplecionym w Bożą rodzinę. Służba nie była tylko dla ludzi, którzy „dotarli”, była również dla mnie – złamanego, pełnego wad, niedoskonałego mnie. 

Z obawą zapisałem się do pracy z dziećmi. Na początku po prostu zastępowałem kogoś, gdy ktoś był nieobecny, ale z czasem angażowałem się coraz bardziej. 

Teraz, prawie dwadzieścia lat później, jedną z moich największych pasji jest lud Boży – cały lud Boży – oceniający swoje dane od Boga umiejętności, talenty i zainteresowania oraz znajdujący miejsce w ciele Chrystusa, by wykorzystać te dary. Nie każdy z entuzjazmem trzyma na rękach niemowlęta co tydzień. Nie każdy czuje się komfortowo, przewodząc. Ale każdy ma coś do zaoferowania.

Cokolwiek to dla ciebie znaczy — co KOCHASZ robić po prostu dla samej przyjemności — znajdź miejsce, w którym możesz TO wykorzystać. 

Rzucam Ci wyzwanie, abyś to sprawdził do końca roku. Wykorzystuj swoje umiejętności i pasje konsekwentnie i często w jednym z naszych zespołów w Willow, a zobaczysz, jak odczuwasz głębszą satysfakcję i głębsze poczucie więzi. 

Podjęcie kolejnego kroku i wolontariat w lokalnym kościele dosłownie odmieniło moje życie. Wierzę, że odmieni również Twoje. Jesteś ważny dla tego miejsca. Potrzebujemy Cię. I jeśli mogę, Ty też tego potrzebujesz. 

Potraktuj to zatem jako formalne zaproszenie do bycia kimś więcej niż tylko obserwatorem z boku. Jesteś zaproszony do działania, wyjścia i rozwoju. 

Poznaj możliwości służby korzystając z naszego internetowego narzędzia do wyszukiwania służby !